a zarazem odczuwam mniejszą potrzebę wyjścia z domu, żeby pobiegać. A mówią, że bieganie to nie nałóg. W mijającym tygodniu dwa razy jeździłem na rowerze jako towarzysz i ochroniarz podczas wieczornych biegów żony. Okolica w miarę spokojna, ale licho nie śpi. Nasza standardowa trasa w kierunku centrum wsi to 1,5 km pomiędzy polami, droga asfaltowa, ale całkowicie pusta, czasem przejeżdżają pojedyncze samochody, które właśnie mogą stwarzać zagrożenie. W razie draki nie ma nikogo, kto mógłby pomóc. Czwartek i niedziela, czyli dziś, to spokojna przebieżka 3-4km. W trakcie biegu nie odczuwam nic niepokojącego w okolicach rany, więc chyba wszystko zmierza w dobrym kierunku. Po kilkutygodniowej przerwie w bieganiu bardzo mocno do góry podskoczyło tętno podczas biegu. W tempie, w jakim teraz biegam, tętno powinno być o 20-30 uderzeń na minutę niższe. Ten fakt jednak mnie nie martwi, to co mnie niepokoi, to ból przywodzicieli. Z tą dolegliwością walczyłem już wcześniej i miałem nadzieję, że jest to powiązane z przepukliną i po zabiegu wszystko minie. Może to jeszcze za wcześnie? Nie wiem, czas pokaże. W tym tygodniu rozpocząłem też delikatne wzmacnianie i rozciąganie okolic brzucha. Do ćwiczeń na górne partie mięśni i nóg dołożyłem 3 serie brzuszków po 10 powtórzeń. Brzuszki to tylko w leżeniu na plecach lekkie unoszenie nóg ze wstrzymaniem na 3 sekundy, ale i tak się to odczuwa. Rozciąganie brzucha długotrwałe leżenie na plecach z poduszką pod odcinkiem lędźwiowym.
Jutro mija miesiąc od zabiegu, więc kolejny tydzień to wprowadzanie nowych obciążeń, powoli i z głową a wszystko będzie dobrze.
0 komentarze:
Prześlij komentarz