24 stycznia 2014

Miało być inaczej

Dzisiaj przy -25st zostałbym w domu.
Ten tydzień miał być już inny, miała wrócić regularność. My planujemy swoje, a życie swoje. Wtorkowe święto, Dzień Babci troszkę zaburzyło mój grafik, ale i tak jest dobrze. Późny powrót do domu skłonił mnie do zrezygnowania z treningu, do niczego konkretnego się nie przygotowuję, to i strat nie będzie. Środowy wieczór to wymarzone warunki do biegania, -8 stopni, zero wiatru, czego można więcej chcieć po 20 stycznia? Wychodząc z domu nie zakładałem żadnego dystansu, ale po 2-3 kilometrach stwierdziłem, że 8km wystarczy, i tak też zrobiłem. Niestety nie udało mi się utrzymać w założonym zakresie tętna. Plan to średnie 145ud/min, a wyszło 146. Jak na tempo biegu to dużo. Czwartek w planach kolejny spokojny, wieczorny bieg po wsi. Jednak plany są po ty, by je czasem zmieniać iw ciągu dnia umówiłem się z kolegą Łukaszem na wspólny trening, ale na stadionie. Jest okazja spotkać się po dłuższej przerwie, to dlaczego z niej nie skorzystać. Na stadionie każdy może robić swoje, a i pogadać można. Spokojny początek, tak w sam raz, żeby pogadać, kolejne kółka mijają, czas leci, nawet nie zauważyliśmy kiedy trzeba było przejść do głównego punktu dnia. Na moje szczęście plan Łukasza nie był dla mnie aż tak nie osiągalny na dzień dzisiejszy i postanowiłem się dołączyć. 4x10min w tempie 4'43"/km i2minuty przerwy to fajne pobudzenie. dawno nic takiego i na dodatek tak szybkiego nie biegałem, więc rozsądek podpowiedział mi, żeby po dwóch powtórzeniach skończyć. Łukasz robił dalej swoje, a ja w międzyczasie porozciągałem. Temperatura nie pozwoliła na stanie w bezruchu, więc po skończonym treningu pożegnałem się i wróciłem do domu na ciepłe kakao. Dobrze, że nie podkusiło mnie na kolejne szybkie powtórzenia, bo bolało, mięśnie bolały.


A teraz tak z innej beczki. Wiedzieliście, że w banku, który to do każdego produktu dodaje, a raczej wciska kartę płatniczą, nie zapłacimy nią? Karta to nasze bezpieczeństwo, ponieważ nie musimy nosić większej gotówki, mając dostęp do internetu możemy dokonać transakcji bezgotówkowej, ale co w momencie jak nie mamy takiego dostępu, a może nie korzystamy z e-bankowości? jesteśmy zmuszeni przyjść do banku z "żywą" gotówką. Moim zdaniem paranoja.
A o co chodzi dokładnie? kilka dni temu musiałem zapłacić w banku X pewną kwotę. W portfelu nie mam takiej kwoty więc pytam czy mogę zapłacić kartą płatniczą banku Y, bo tak mam pieniądze? Jakież to zdziwienie? Czego to ja chcę? Z lekkim uśmieszkiem na twarzy skierowano mnie do bankomatu który znajduje się na zewnątrz banku. Niestety potrzebna mi kwota przewyższa dopuszczalny dzienny limit wypłat w bankomacie. I co? Mam przyjeżdżać do banku kilka dni pod rząd? Wypłacone pieniądze nosić przy sobie? A może wpłacać je dziennie do banku? W osiedlowym warzywniaku znajdziemy terminal do płatności kartą, ale nie w banku! Czy to jest normalne?
Co Wy o tym sądzicie?

0 komentarze:

Prześlij komentarz