26 stycznia 2014

Mamy zimę

 No i jest. Po długim oczekiwaniu przyszła zima i zaraz mamy ją dość. Nie było się kiedy przyzwyczaić do niskich temperatur i teraz nawet przy -10st marzniemy. Jeszcze kilka lat temu przy -15, -18st robiłem mocne treningi interwałowe i progowe. Dzisiaj byłoby ciężko przekonać mnie do takich wyczynów. Może tak mówię, bo nie muszę? Na dzień dzisiejszy jestem zadowolony, że mogę powoli wracać do biegania. Kolejny, już szósty tydzień po zabiegu minął ze zwiększonym kilometrażem, ale z brakiem ćwiczeń. Obecnie moje spokojne biegi to walka z pulsem. Zawsze biegałem na wysokim, ale nie aż takim. Wczorajsze lekko ponad 10km na średnim tętnie 150ud/min to bardzo wysoko. Dzisiaj trening z żoną Justyną i bieg w jej tempie moje serce biło spokojniej. Średnie tętno wyszło 142ud/min i to już jest przyzwoicie, nie spoglądając na tempo. Oprócz przeraźliwego zimna podczas biegu nic nie doskwiera. Po powrocie spora dawka rozciągania, delikatnie, ale długotrwale. Każde ćwiczenie, to przetrzymanie przez 1min. Zawsze myślałem, że ból moich nóg to przywodziciel. ostatnio wyczytałem, że może to być mięsień grzebieniowy. Trzeba gdzieś więcej o nim poczytać, bo mam już dość wiecznego bólu. Jedno źródło bólu wyeliminowane
Weekend, więc po biegu można zgrzeszyć. 
więc trzeba walczyć z następnym. Nie mogę pozwolić sobie na popełnianie kolejnych błędów. Wiek taki, że zawodowcem już nie zostanę, więc nie można za bardzo eksploatować swojego organizmu, jeszcze wiele lat życia przede mną. 



0 komentarze:

Prześlij komentarz